Co by było gdyby wszystkie Twoje wspomnienia zniknęły?Gdybyś nie wiedział już co lubisz, kogo kochasz, a wszystko na około wydawałoby się być nowe, niespotykane...
Co by było gdybyś przeżył przerwany pocałunek dementora...?

wtorek, 19 września 2017

Rozdział 10 Bal

-Nie mogę w to uwierzyć- powtórzył po raz kolejny Blaise- Jak ona mogła wybrać jego zamiast mnie- dodał z irytacją akceptując słowo ''jego''
-Jest bohaterem, jest miły, nie tak zapatrzony w siebie jak ty...
-No wiesz?- żachnął się Zabini- Wcale nie jestem zapatrzony w siebie! Poprostu... znam swoją wartość- rzekł na co Malfoy wybuchnął śmiechem.
-Z czego się tak śmiejecie?- zapytała Astoria pojawiając się obok nich znienacka.
-Z niezwykłej skromności mojego przyjaciele, nieprawdaż Blaise?- zapytał ironicznie blondyn
-Daj już spokój- synkął Zabini- Poprostu zastanawiałem się dlaczego Chrissy zamiast iść ze mną poszła z kimś takim- rzekł do Astorii
-Chodzi ci o Neville'a?- zapytała beznamiętnie, patrząc na swoją kuzynkę- Cóż, jest dużo przystojniejszy niż kiedyś, ludzie mają go za bohatera, jest miły...
-I nie ma tak wielkiego ega jak ja. Tak zrozumiałem- rzekł urażonym głosem czarnoskóry, na co Malfoy po raz kolejny się zaśmiał. Nagle na twarzy Blaise'a pojawił się triumfalny uśmiech. -Mówiąc o wartości ludzi- zaczął ironicznie- Czym tak zaimponowała ci ostatnio Hermiona? Myślałem, że nie zadajesz się ze szlamami- powiedział i puścił oczko do Astorii, która spojrzała na niego ostrzegawczo, uważnie słuchając ich rozmowy.
-Daj spokój- rzekł Draco patrząc na Zabiniego groźnie- Mugolacy dzielnie walczyli o ten zamek ramię w ramię z czarodziejami czystej krwi. Udowodnili tym, że nie ma między nami a nimi żadnych różnic i dobrze jest tak jak jest, po co próbować to zmieniać, doprowadzać do kolejnych wojen, skoro można poprostu żyć normalnie ze wszystkimi.
-Nagle zacząłeś należeć do teamu Pottera?- zaśmiał się Blaise, na co Draco skrzywil się jak po zjedzeniu fasolki o smaku wymiocin
-Potter uratował mi, a także TOBIE zycie- powiedział spokojnie Malfoy- nie zamierzam się z tego powodu z nim przyjaźnic, ale mam swój honor i nie zamierzam obrażać osoby, dzieki której mogę dalej żyć. Chociaż w sumie- zamyślił się- Skazał mnie na dalsze uzeranie się z tobą... no normalnie nie umiem go lubić, zawsze coś spieprzy - rzekł niby obrażony, na co Blaise pokręcił głową.

****************************************

- Jak się bawicie?- zapytał George podchodząc do swojego bliźniaka i Hermiony. W sali rozbrzmiewał wolny kawałek, więc kołysali się delikatnie patrząc na siebie ukradkiem. Fred spojrzał na swojego brata z miną zabójcy. Już i bez Georga stojącego obok czuł się nieco skrępowany sytuacją. Ale tylko trochę- nie na tyle by mogła mu się ona nie podobać.
- Bardzo dobrze- odpowiedziała Hermiona, na co Fred usmiechnął się.
- No to cieszę się niezmiernie- rzekł George patrząc na brata znacząco- Obawiam się jednak, że będę musiał wam przerwać na chwilę zabawę, gdyż mam pewną niespodziankę dla pięknej księżniczki tanczacej z moim brzydszym obliczem- dodał
- Niech zgadnę... umawiając się z Fredem zgodzilam się iść z wami obojgiem! Zgadłam?-zapytała Hermiona ze śmiechem
- No... nie, aż tak dobrze niestety nie jest chociaż domyślam się, że byłaby to nawet lepsza niespodzianka niż ta którą...
- Do rzeczy- rzekł Fred wyraźnie zniecierpliwiony.
- Spokojnie Greg- powiedział George, na co Fred przewrócił oczami- Niespodzianka Twojego ulubionego brata Forga właśnie wchodzi do sali.
Jak na rozkaz Hermiona i Fred odwrocili się i spojrzeli na drzwi Wielkiej Sali. Stali  Harry i Ron. O ile Harry wyglądał na zadowolonego, nie można było tego powiedzieć o Ronie, który zacisnal pięści patrzac na Hermione w objęciach swojego brata.



poniedziałek, 31 lipca 2017

Rozdział 9 Pierwszy krok

-Znowu zaspałem- mruknął Fred docierając wreszcie na Wielką Salę.
-Zauważyłem- zaśmiał się jego brat bliźniak- W sumie wszyscy zauważyli, miałeś rozdać plany lekcji, a zostało 5 minut do pierwszego dzwonka- dodał z uśmiechem, patrząc jak jego brat staje się biały, a później z prędkością światła rozdaje plany. Gdy skończył było już 4 minuty po dzwonku i większość uczniów była już spóźniona na lekcje.
-Gratuluje Fred- powiedział George z poważną miną- Zostaniesz najgorszym opiekunem domu w historii.
-Och zamknij się- warknął jego brat, na co George wybuchnął śmiechem po raz drugi.

***************************************

- Jak ci mija pierwszy dzień w nowej szkole Chrissy?- zapytała Astoria patrząc uważnie na kuzynkę- Nikt Cię nie rozpoznał prawda?- upewniła się marszcząc nos.
-Nie - uspokoiła ją dziewczyna- Wygląda na to, że nikt nie wie.
-To dobrze- powiedziała starsza i już miała znów o coś zapytać gdy ujrzała Malfoya i Zabiniego wychodzących zza rogu- Halo chłopaki!- zawołała ich władczo
-Astorio, pozwól że Ci przypomnę, iż nie jesteś już w domu, a my nie jesteśmy twoimi sługami- powiedział Draco spokojnie- Byłoby więc miło gdybyś odzywała się do nas jak do kolegów, a nie skrzatów- dodał, a Chrissy popatrzyła na niego z podziwem. Nigdy nie odwarzyła się pouczać starszej kuzynki. Szczerze powiedziawszy nikt się nigdy nie odwarzył- stąd też wziął się pewien brak wychowania u ślizgonki.
-Dobrze już KOLEDZY- przewróciła oczami Astoria akcentując ostatnie słowo- Pomyślałam tylko, że któryś z Was mógłby wziąć moją malutką kuzynkę na bal. Nie chce żeby się źle bawiła na pierwszej imprezie w nowej szkole- dodała.
-Ja chętnie!- zgodził się z entuzjazmem Zabini, ale mina mu zrzedła, gdy zobaczył skrzywioną minę młodszej Greengrass- Chyba, że nie chcesz- dodał ponuro, na co Draco roześmiał się i poklepał kumpla po plecach.
-To nie tak- powiedziała szybko Chrissy- Po prostu gdyby moja cudowna kuzynka zapytała mnie najpierw o zdanie, dowiedziałaby się że już się umówiłam z chłopakiem, którego poznałam wczoraj na uczcie- dodała i popatrzyła na Astorie wzrokiem bazyliszla.
-Serio?- zdziwił się Malfoy- Z kim idziesz?
-To chłopak z Gryffindoru, jest w waszym wieku i ma na imię...- zaczęła, ale nie udalo jej sie skończyć, poniewaz przerwał jej dzwonek- Merlinie- jęknęła- mam teraz wróżbiarstwo- dodała i pobiegła schodami na górę.
-Co za bestia- rzekł Malfoy z uznaniem- Jest tu pierwszy dzień i już znalazła sobie partnera.
-Taaa- burknął Blaise- A my dalej nie mamy partnerek...- dodał, po czym oboje głęboko westchnęli.

***************************************

Z pokoju Hermiony, Parvati i Ginny już od dłuższego czasu było słychać tylko chichoty i głośną muzykę. Dziewczyny bardzo intensywnie przygotowywały się do balu od dobrych trzech godzin. Układały fryzury, ubierały się, a przede wszystkim plotkowały o balu. Pół godziny przed rozpoczęciem były wreszcie gotowe. Hermiona nie mogła się nadziwić jak bardzo można się zmienić przez taki krótki czas. Trzy godziny temu wszystkie trzy wyglądały jak nastoletnie uczennice z rozwianymi włosami i zaróżowionymi policzkami. Natomiast teraz przed lustrem stały trzy księżniczki, gotowe by stawić czoło swoim księciom, lub właśnie ich braku.

****************************************

-Wyglądasz pięknie, niczym księżyc na...
-Suficie sali, w której będziemy jeść kolacje?- dokończył George ironicznie, patrząc na brata z politowaniem.
-Dzięki -westchnął Fred -To naprawdę brzmi aż tak źle?
-To zależy od dziewczyny, ale jeśli jest mądrzejsza od gumochłona to radzę zmienić gadkę- rzekł krytycznie drugi z bliźniaków.
-To co ja mam powiedzieć?!- krzyknął zrezygnowany Fred
-Najlepiej to, co będziesz myślał kiedy ją zobaczysz- odpowiedział spokojnie George -Laski to lubią, a poza tym to najłatwiejsza droga do nie popełnienia gafy. Na pamięć nie radzę Ci się uczyć- dodał
-Dzięki -rzekł Fred z nieśmiałą miną
-Oj bracie, co się z Tobą dzieje?Czyżby miłość stanęła w Twych drzwiach? -zapytał dramatycznie jego brat bliźniak.
-Coś w tym stylu- mruknął Fred. Wstał i popatrzył na swojego brata tak jakby chciał mu wszystko powiedzieć. Nawet otworzył buzię, ale w ostatniej chwili zrezygnował.
-On nie zrozumie- tłumaczył sobie później w myślach -Wszyscy wiedzą, że Hermiona podoba się Ronowi, a do tego nigdy się dobrze nie dogadywala z blizniakami. On nie zrozumie.
I gdy już schodził po schodach dręczyła go tylko jedna myśl- Jeśli on nie zrozumie, to kto?

*****************************************
-Fred?!
-Neville? Czemu tak krzyczysz?- zapytał wyrwany z przemyśleń rudzielec
-Przepraszam- rzekł skruszony gryfon- Nie wiedziałem czy mnie usłyszysz wydawales się strasznie pochłonięty myślami
-Więc? O co chodzi? Przepraszam, ale nie mam zbyt dużo czasu, muszę zaraz iść po Hermionę- powiedział zniecierpliwiony już Fred
-Pewnie, jasne. Chciałem tylko zapytać czy nie widziałeś Chrissy Greengras, wiesz tej nowej. Mialem z nią isc na bal- rzekł z nutą dumy w głosie Neville
-Schodzila na dół jakieś dwie minuty temu- westchnął rudzielec- Pewnie też Cię szukała
-Dzięki wielkie Fred! Lecę jej szukać
-Nie ma za... Hermiona?- zapytał z wielką gulą w gardle Fred
-Coś nie tak?- zapytała figlarnie brunetka- Ktoś mi powiedział, że już wyszedłeś, a nie chciałam żeby jakaś inna księżniczka ukradła mi partnera na bal- dodała ze śmiechem, ale za chwile spoważniała. Fred wciąż wyglądał jakby zobaczył ducha -Wszystko w porządku?- spytała lekko zaniepokojona
-Taak- wykrztusił wreszcie rudzielec- Poprostu.... wyglądasz cudownie i...nie zamienię Cię na żadną księżniczkę możesz być tego pewna- rzekł z nieśmiałym uśmiechem, na widok którego Hermiona poczuła, że robi jej się cieplej- To co? Idziemy?- zapytał podając jej ramię, na co brunetka zaśmiała się i przytaknęła.

******************************

wtorek, 7 marca 2017

Rozdział 8 Zaproszenie

-Fred, George jak miło was znów widzieć- powiedziała profesor McGonagall z uśmiechem na twarzy.
-Nam też pani profesor- rzekł George lekko -A może tak Minerwo?- dodał  nadzieją
-Narazie zostaniemy przy profesor -powiedziała surowo, ale po chwili na jej twarzy ponownie zagościł uśmiech -proszę tędy -rzekła wskazując na drzwi- Usiądziecie przy stole nauczycieli. Od dzisiaj to wasze stałe miejsce.
-No nieźle...- mruknęli równocześnie bliźniacy na co profesor McGonagall się roześmiała.

*********************************************

             
                Sala znowu pęka w szwach
          Uratowany został Hogwartu gmach
             Wolność dużo krwi kosztowała
         Wielu zginęło by otworzyła się brama
            Nie czas i miejsce aby narzekać
     Walczącym na hołd nie dajmy więcej czekać

        Za pokój, za wolność, za ocalenie chwała
       Dla naszych bohaterów pieśń ta powstała         Hogwartu mury zapamiętają na wieczność
     Przyjaźń, lojalność, prawdziwą waleczność

Ja zaś, obdarzona mądrością tiara
Do dokonania wyboru wybrana zostałam
Gryffindor, Hufflepuf, Ravenclaw, Slytherin
Nikt lepiej ode mnie nigdy nie przydzielił
Każdy dom ma swe zalety, ma każdy i wady
Każdy tworzy przyjaźnie, oraz ich rozpady 
Co uczeń ma w sercu, co uczeń ma w głowie 
Zaraz się okaże, ja zaraz się dowiem
Przygotujcie się więc chłopcy
Przygotujcie się dziewczyny
Ja jestem tiarą przeznaczenia
Ja oceniać będę wasze wyczyny


Na sali wybuchły oklaski, które wyrwały Freda z osłupienia.
-Co jak co, ale gadającej czapki jeszcze nie widziałem- powiedział szczerze zainteresowany tiarą.
-Widziałeś i to nie raz- zaśmiała się jego kopia- po prostu nie pamiętasz, ale spoko- dodał- przyzwyczaisz się.

*********************************************

Na dworze panowała ciemność, ale Fred wciąż stał samotnie w pokoju wspólnym Gryfonów.
-Hej- usłyszał nagle, a odwracając się ujrzał Chrissy- Co tu robisz o takiej godzinie- zapytała.
-Raczej co TY tu w ogóle robisz- powiedział ze śmiechem- Z tego co mi sie wydawało ta gadająca czapka przydzieliła Cię do Krukonów- dodał.
-Wiem, wiem- powiedziała ponuro- Byłam na chwilę u twojej siostry. Chciałam żeby pomogła mi z sukienką.
-Dobrze, rozumiem ale żeby mi to było ostatni raz!- rzekł surowym tonem, ale po chwili znów się roześmiał- Opiekun domu to chyba nie robota dla mnie.
-Oj tam, brat na pewno ci pomoże- powiedziała Chrissy i oboje znów dostali ataku śmiechu. Dziewczyna nagle spoważniała i spojrzała na Freda z zainteresowaniem- Pewnie ciężko ci znowu być w miejscu, w którym straciłeś tak wiele- rzekła ostrożnie i już chciała coś dodać kiedy usłyszeli kroki.
-Lepiej już idź- powiedział Fred zdecydowanym tonem, było widać że czuł się niekomfortowo przez temat, który rozpoczęła Krukonka. Gdy znikła za portretem Grubej Damy, na schodach pojawiła się zaspana Hermiona. 
-Fred? Co ty tutaj robisz?- zapytała przecierając oczy.
-To ja George, jak możesz wciąż mylić mnie z Fredem- powiedział z udawanym oburzeniem.
-Daj spokój i tak wiem, że to Ty- rzekła przewracając oczami- Poważnie, czemu nie śpisz o takiej godzinie. Musisz się wyspać, jutro czeka cię ciężki dzień.
-No tak- westchnął z cierpiętniczą miną- Jutro zwiedzanie z panią przewodnik Hermioną Granger, jak ja przeżyje to męczące wydarzenie.
-Ejjj!- powiedziała z urażoną miną i dała mu kuksańca w żebra- Chodziło mi bardziej o bal, a jeśli nie chcesz mojej pomocy, to mogę znaleźć ci innego przewodnika.
-Wybacz mi Hermiono, nigdy nie znajdę nikogo lepszego niż Ty- rzekł teatralnym tonem, a Hermiona prychnęła- A tak zmieniając temat- powiedział powoli nie chcąc być nachalnym- Wybierasz się na bal?
-Nie- stwierdziła twardo- Po to wydałam tyle na sukienkę, żeby teraz nie iść.
-Wow, Hermiono, zaczynasz być prawdziwą księżniczką sarkazmu- powiedział poważnie, po czym oboje się roześmiali.
-Księżniczką bez księcia, ale zawsze coś- stwierdziła z uśmiechem.
-Jak to? Moja mała sarkastyczna księżniczka pójdzie na bal sama?- zapytał żartobliwie, a serce zaczęło mu bić szybciej.
-Ano- powiedziała obojętnie- Harry i Ron zostali w domu, a z nikim innym za bardzo się nie kontaktowałam podczas wakacji. Ale kto wie, może jutro ktoś mnie zaprosi.
-A może jeszcze dzisiaj- rzucił Fred pospiesznie, jakby bał się, że stchórzy.
-Jak to?- zapytała dziewczyna.
-Może... pójdziemy razem?- powiedział niepewnie- W końcu doradziłem Ci sukienkę, chyba należy mi sie coś ciekawszego na balu niż siedzenie przy stole i bycie obserwowany z litością- dodał szybko.
-Chętnie z Tobą pójdę- rzekła Hermiona z uśmiechem- A teraz idź już spać, zbliża się 1 w nocy.
-Dobrze, miłych snów Hermiono- powiedział i uklonił się jej oficjalnie, na co oboje po raz kolejny wybuchnęli śmiechem.
-Zaczekaj- zawołała Hermiona, kiedy wychodził już z pokoju- Wydawało mi się,  czy rozmawiłeś z kimś zanim przyszłam?- zapytała podejrzliwie.
-Nie. Byłem sam- skłamał, po czym ostatni raz się pożegnali. Nie wiedział dlaczego skłamał, ale czuł że jeśli to się wyda, Hermiona nie będzie zadowolona. Za każdym razem gdy widziała Chrissy patrzyła na nią podejrzliwie. 
Pogrążony w myślach dotarł wreszcie do swojej sypialni i zmęczony wrażeniami dnia od razu usnął.

W nocy znów śnił mu się ten sen.

niedziela, 5 marca 2017

Rozdział 7 Hogwart

Zobaczyłem jej twarz. Patrzyła na mnie jakby... z ilością? Ale jej wzrok szybko się zmienił gdy zauważyła moje zainteresowanie. Jak w zwolnionym tempie widziałem jak wzywa dementora i kieruje go różdżką w moją stronę. Nie rozumiałem... przecież dementory nie słuchają ludzi. Zanim jednak zdążyłem się nad tym zastanowić demntor unosił się nade mną. Już schylał się do moich ust gdy usłyszałem rozmowę, a tajemnicza dziewczyna uciekła.
-Ratunku!- krzyknąłem. W korytarzu ujrzałem Hermione. Myślałem że mi pomoże, ale ona tylko stała i patrzyła na mnie z przerażeniem. Nagle zza jej pleców wyłonił się Malfoy i zwrócił różdżkę w moją stronę. Wiedziałem jednak, że już za późno. Zapanowała ciemność, a ja umarłem.

*********************************************************************************************

-Hej obudź się, już dojeżdżamy!- powiedziała Hermiona z uśmiechem.
-Cco?- W przedziale panowała wesoła atmosfera. Wszyscy cieszyli się z powrotu do Hogwaru. Zamek górował wyłaniał się spomiędzy drzew, piękny i tajemniczy jak wtedy gdy pierwszy raz go zobaczyli. Ostatni raz gdy wiedzieli Hogwart był on kompletną ruiną. Dobrze było go znów widzieć w pełnej okazałości.
-I jak tam Fred?- zagadnął bliźniaka George- Jak Ci się podoba Twój nowy dom?
-Jest no... ładny- powiedział Fred bez przekonania. Teraz kiedy byli już tak blisko celu znowu poczuł strach. Hermiona widząc jego minę ścisnęła mu dłoń i uśmiechnęła się do niego ciepło.
-Nie martw się Fred- rzekł George z poważniejszą miną-Jesteśmy w tym razem.

*************************************************************************************

-Pirszoroczni! PIRSZOROCZNI ZA MNĄ!
Na dworze panował już półmrok, ale mimo to Fred czuł na sobie spojrzenia uczniów. Znów był zagubiony w miejscu do którego nie pasował. Zakręciło mu się w głowie. Nagle poczuł na ramieniu uścisk- Chcesz zamieszkać na peronie czy jedziesz z nami powozem do zamku?- zapytał Malfoy wesoło- Chodź idziemy w tamtą stronę.
Gdy dotarli do powozów Fred poczuł chłód. Przy uczniach stały wychudzone, czarne, uskrzydlone konie.
-To testrale- powiedział George- Widzę je pierwszy raz. One...
-Wiem, Hermiona mi opowiadała- rzekł Fred. Nie miał ochoty na rozmowę. Na szczęście George zrozumiał to i zamilkł.