Co by było gdyby wszystkie Twoje wspomnienia zniknęły?Gdybyś nie wiedział już co lubisz, kogo kochasz, a wszystko na około wydawałoby się być nowe, niespotykane...
Co by było gdybyś przeżył przerwany pocałunek dementora...?

wtorek, 19 września 2017

Rozdział 10 Bal

-Nie mogę w to uwierzyć- powtórzył po raz kolejny Blaise- Jak ona mogła wybrać jego zamiast mnie- dodał z irytacją akceptując słowo ''jego''
-Jest bohaterem, jest miły, nie tak zapatrzony w siebie jak ty...
-No wiesz?- żachnął się Zabini- Wcale nie jestem zapatrzony w siebie! Poprostu... znam swoją wartość- rzekł na co Malfoy wybuchnął śmiechem.
-Z czego się tak śmiejecie?- zapytała Astoria pojawiając się obok nich znienacka.
-Z niezwykłej skromności mojego przyjaciele, nieprawdaż Blaise?- zapytał ironicznie blondyn
-Daj już spokój- synkął Zabini- Poprostu zastanawiałem się dlaczego Chrissy zamiast iść ze mną poszła z kimś takim- rzekł do Astorii
-Chodzi ci o Neville'a?- zapytała beznamiętnie, patrząc na swoją kuzynkę- Cóż, jest dużo przystojniejszy niż kiedyś, ludzie mają go za bohatera, jest miły...
-I nie ma tak wielkiego ega jak ja. Tak zrozumiałem- rzekł urażonym głosem czarnoskóry, na co Malfoy po raz kolejny się zaśmiał. Nagle na twarzy Blaise'a pojawił się triumfalny uśmiech. -Mówiąc o wartości ludzi- zaczął ironicznie- Czym tak zaimponowała ci ostatnio Hermiona? Myślałem, że nie zadajesz się ze szlamami- powiedział i puścił oczko do Astorii, która spojrzała na niego ostrzegawczo, uważnie słuchając ich rozmowy.
-Daj spokój- rzekł Draco patrząc na Zabiniego groźnie- Mugolacy dzielnie walczyli o ten zamek ramię w ramię z czarodziejami czystej krwi. Udowodnili tym, że nie ma między nami a nimi żadnych różnic i dobrze jest tak jak jest, po co próbować to zmieniać, doprowadzać do kolejnych wojen, skoro można poprostu żyć normalnie ze wszystkimi.
-Nagle zacząłeś należeć do teamu Pottera?- zaśmiał się Blaise, na co Draco skrzywil się jak po zjedzeniu fasolki o smaku wymiocin
-Potter uratował mi, a także TOBIE zycie- powiedział spokojnie Malfoy- nie zamierzam się z tego powodu z nim przyjaźnic, ale mam swój honor i nie zamierzam obrażać osoby, dzieki której mogę dalej żyć. Chociaż w sumie- zamyślił się- Skazał mnie na dalsze uzeranie się z tobą... no normalnie nie umiem go lubić, zawsze coś spieprzy - rzekł niby obrażony, na co Blaise pokręcił głową.

****************************************

- Jak się bawicie?- zapytał George podchodząc do swojego bliźniaka i Hermiony. W sali rozbrzmiewał wolny kawałek, więc kołysali się delikatnie patrząc na siebie ukradkiem. Fred spojrzał na swojego brata z miną zabójcy. Już i bez Georga stojącego obok czuł się nieco skrępowany sytuacją. Ale tylko trochę- nie na tyle by mogła mu się ona nie podobać.
- Bardzo dobrze- odpowiedziała Hermiona, na co Fred usmiechnął się.
- No to cieszę się niezmiernie- rzekł George patrząc na brata znacząco- Obawiam się jednak, że będę musiał wam przerwać na chwilę zabawę, gdyż mam pewną niespodziankę dla pięknej księżniczki tanczacej z moim brzydszym obliczem- dodał
- Niech zgadnę... umawiając się z Fredem zgodzilam się iść z wami obojgiem! Zgadłam?-zapytała Hermiona ze śmiechem
- No... nie, aż tak dobrze niestety nie jest chociaż domyślam się, że byłaby to nawet lepsza niespodzianka niż ta którą...
- Do rzeczy- rzekł Fred wyraźnie zniecierpliwiony.
- Spokojnie Greg- powiedział George, na co Fred przewrócił oczami- Niespodzianka Twojego ulubionego brata Forga właśnie wchodzi do sali.
Jak na rozkaz Hermiona i Fred odwrocili się i spojrzeli na drzwi Wielkiej Sali. Stali  Harry i Ron. O ile Harry wyglądał na zadowolonego, nie można było tego powiedzieć o Ronie, który zacisnal pięści patrzac na Hermione w objęciach swojego brata.



poniedziałek, 31 lipca 2017

Rozdział 9 Pierwszy krok

-Znowu zaspałem- mruknął Fred docierając wreszcie na Wielką Salę.
-Zauważyłem- zaśmiał się jego brat bliźniak- W sumie wszyscy zauważyli, miałeś rozdać plany lekcji, a zostało 5 minut do pierwszego dzwonka- dodał z uśmiechem, patrząc jak jego brat staje się biały, a później z prędkością światła rozdaje plany. Gdy skończył było już 4 minuty po dzwonku i większość uczniów była już spóźniona na lekcje.
-Gratuluje Fred- powiedział George z poważną miną- Zostaniesz najgorszym opiekunem domu w historii.
-Och zamknij się- warknął jego brat, na co George wybuchnął śmiechem po raz drugi.

***************************************

- Jak ci mija pierwszy dzień w nowej szkole Chrissy?- zapytała Astoria patrząc uważnie na kuzynkę- Nikt Cię nie rozpoznał prawda?- upewniła się marszcząc nos.
-Nie - uspokoiła ją dziewczyna- Wygląda na to, że nikt nie wie.
-To dobrze- powiedziała starsza i już miała znów o coś zapytać gdy ujrzała Malfoya i Zabiniego wychodzących zza rogu- Halo chłopaki!- zawołała ich władczo
-Astorio, pozwól że Ci przypomnę, iż nie jesteś już w domu, a my nie jesteśmy twoimi sługami- powiedział Draco spokojnie- Byłoby więc miło gdybyś odzywała się do nas jak do kolegów, a nie skrzatów- dodał, a Chrissy popatrzyła na niego z podziwem. Nigdy nie odwarzyła się pouczać starszej kuzynki. Szczerze powiedziawszy nikt się nigdy nie odwarzył- stąd też wziął się pewien brak wychowania u ślizgonki.
-Dobrze już KOLEDZY- przewróciła oczami Astoria akcentując ostatnie słowo- Pomyślałam tylko, że któryś z Was mógłby wziąć moją malutką kuzynkę na bal. Nie chce żeby się źle bawiła na pierwszej imprezie w nowej szkole- dodała.
-Ja chętnie!- zgodził się z entuzjazmem Zabini, ale mina mu zrzedła, gdy zobaczył skrzywioną minę młodszej Greengrass- Chyba, że nie chcesz- dodał ponuro, na co Draco roześmiał się i poklepał kumpla po plecach.
-To nie tak- powiedziała szybko Chrissy- Po prostu gdyby moja cudowna kuzynka zapytała mnie najpierw o zdanie, dowiedziałaby się że już się umówiłam z chłopakiem, którego poznałam wczoraj na uczcie- dodała i popatrzyła na Astorie wzrokiem bazyliszla.
-Serio?- zdziwił się Malfoy- Z kim idziesz?
-To chłopak z Gryffindoru, jest w waszym wieku i ma na imię...- zaczęła, ale nie udalo jej sie skończyć, poniewaz przerwał jej dzwonek- Merlinie- jęknęła- mam teraz wróżbiarstwo- dodała i pobiegła schodami na górę.
-Co za bestia- rzekł Malfoy z uznaniem- Jest tu pierwszy dzień i już znalazła sobie partnera.
-Taaa- burknął Blaise- A my dalej nie mamy partnerek...- dodał, po czym oboje głęboko westchnęli.

***************************************

Z pokoju Hermiony, Parvati i Ginny już od dłuższego czasu było słychać tylko chichoty i głośną muzykę. Dziewczyny bardzo intensywnie przygotowywały się do balu od dobrych trzech godzin. Układały fryzury, ubierały się, a przede wszystkim plotkowały o balu. Pół godziny przed rozpoczęciem były wreszcie gotowe. Hermiona nie mogła się nadziwić jak bardzo można się zmienić przez taki krótki czas. Trzy godziny temu wszystkie trzy wyglądały jak nastoletnie uczennice z rozwianymi włosami i zaróżowionymi policzkami. Natomiast teraz przed lustrem stały trzy księżniczki, gotowe by stawić czoło swoim księciom, lub właśnie ich braku.

****************************************

-Wyglądasz pięknie, niczym księżyc na...
-Suficie sali, w której będziemy jeść kolacje?- dokończył George ironicznie, patrząc na brata z politowaniem.
-Dzięki -westchnął Fred -To naprawdę brzmi aż tak źle?
-To zależy od dziewczyny, ale jeśli jest mądrzejsza od gumochłona to radzę zmienić gadkę- rzekł krytycznie drugi z bliźniaków.
-To co ja mam powiedzieć?!- krzyknął zrezygnowany Fred
-Najlepiej to, co będziesz myślał kiedy ją zobaczysz- odpowiedział spokojnie George -Laski to lubią, a poza tym to najłatwiejsza droga do nie popełnienia gafy. Na pamięć nie radzę Ci się uczyć- dodał
-Dzięki -rzekł Fred z nieśmiałą miną
-Oj bracie, co się z Tobą dzieje?Czyżby miłość stanęła w Twych drzwiach? -zapytał dramatycznie jego brat bliźniak.
-Coś w tym stylu- mruknął Fred. Wstał i popatrzył na swojego brata tak jakby chciał mu wszystko powiedzieć. Nawet otworzył buzię, ale w ostatniej chwili zrezygnował.
-On nie zrozumie- tłumaczył sobie później w myślach -Wszyscy wiedzą, że Hermiona podoba się Ronowi, a do tego nigdy się dobrze nie dogadywala z blizniakami. On nie zrozumie.
I gdy już schodził po schodach dręczyła go tylko jedna myśl- Jeśli on nie zrozumie, to kto?

*****************************************
-Fred?!
-Neville? Czemu tak krzyczysz?- zapytał wyrwany z przemyśleń rudzielec
-Przepraszam- rzekł skruszony gryfon- Nie wiedziałem czy mnie usłyszysz wydawales się strasznie pochłonięty myślami
-Więc? O co chodzi? Przepraszam, ale nie mam zbyt dużo czasu, muszę zaraz iść po Hermionę- powiedział zniecierpliwiony już Fred
-Pewnie, jasne. Chciałem tylko zapytać czy nie widziałeś Chrissy Greengras, wiesz tej nowej. Mialem z nią isc na bal- rzekł z nutą dumy w głosie Neville
-Schodzila na dół jakieś dwie minuty temu- westchnął rudzielec- Pewnie też Cię szukała
-Dzięki wielkie Fred! Lecę jej szukać
-Nie ma za... Hermiona?- zapytał z wielką gulą w gardle Fred
-Coś nie tak?- zapytała figlarnie brunetka- Ktoś mi powiedział, że już wyszedłeś, a nie chciałam żeby jakaś inna księżniczka ukradła mi partnera na bal- dodała ze śmiechem, ale za chwile spoważniała. Fred wciąż wyglądał jakby zobaczył ducha -Wszystko w porządku?- spytała lekko zaniepokojona
-Taak- wykrztusił wreszcie rudzielec- Poprostu.... wyglądasz cudownie i...nie zamienię Cię na żadną księżniczkę możesz być tego pewna- rzekł z nieśmiałym uśmiechem, na widok którego Hermiona poczuła, że robi jej się cieplej- To co? Idziemy?- zapytał podając jej ramię, na co brunetka zaśmiała się i przytaknęła.

******************************

wtorek, 7 marca 2017

Rozdział 8 Zaproszenie

-Fred, George jak miło was znów widzieć- powiedziała profesor McGonagall z uśmiechem na twarzy.
-Nam też pani profesor- rzekł George lekko -A może tak Minerwo?- dodał  nadzieją
-Narazie zostaniemy przy profesor -powiedziała surowo, ale po chwili na jej twarzy ponownie zagościł uśmiech -proszę tędy -rzekła wskazując na drzwi- Usiądziecie przy stole nauczycieli. Od dzisiaj to wasze stałe miejsce.
-No nieźle...- mruknęli równocześnie bliźniacy na co profesor McGonagall się roześmiała.

*********************************************

             
                Sala znowu pęka w szwach
          Uratowany został Hogwartu gmach
             Wolność dużo krwi kosztowała
         Wielu zginęło by otworzyła się brama
            Nie czas i miejsce aby narzekać
     Walczącym na hołd nie dajmy więcej czekać

        Za pokój, za wolność, za ocalenie chwała
       Dla naszych bohaterów pieśń ta powstała         Hogwartu mury zapamiętają na wieczność
     Przyjaźń, lojalność, prawdziwą waleczność

Ja zaś, obdarzona mądrością tiara
Do dokonania wyboru wybrana zostałam
Gryffindor, Hufflepuf, Ravenclaw, Slytherin
Nikt lepiej ode mnie nigdy nie przydzielił
Każdy dom ma swe zalety, ma każdy i wady
Każdy tworzy przyjaźnie, oraz ich rozpady 
Co uczeń ma w sercu, co uczeń ma w głowie 
Zaraz się okaże, ja zaraz się dowiem
Przygotujcie się więc chłopcy
Przygotujcie się dziewczyny
Ja jestem tiarą przeznaczenia
Ja oceniać będę wasze wyczyny


Na sali wybuchły oklaski, które wyrwały Freda z osłupienia.
-Co jak co, ale gadającej czapki jeszcze nie widziałem- powiedział szczerze zainteresowany tiarą.
-Widziałeś i to nie raz- zaśmiała się jego kopia- po prostu nie pamiętasz, ale spoko- dodał- przyzwyczaisz się.

*********************************************

Na dworze panowała ciemność, ale Fred wciąż stał samotnie w pokoju wspólnym Gryfonów.
-Hej- usłyszał nagle, a odwracając się ujrzał Chrissy- Co tu robisz o takiej godzinie- zapytała.
-Raczej co TY tu w ogóle robisz- powiedział ze śmiechem- Z tego co mi sie wydawało ta gadająca czapka przydzieliła Cię do Krukonów- dodał.
-Wiem, wiem- powiedziała ponuro- Byłam na chwilę u twojej siostry. Chciałam żeby pomogła mi z sukienką.
-Dobrze, rozumiem ale żeby mi to było ostatni raz!- rzekł surowym tonem, ale po chwili znów się roześmiał- Opiekun domu to chyba nie robota dla mnie.
-Oj tam, brat na pewno ci pomoże- powiedziała Chrissy i oboje znów dostali ataku śmiechu. Dziewczyna nagle spoważniała i spojrzała na Freda z zainteresowaniem- Pewnie ciężko ci znowu być w miejscu, w którym straciłeś tak wiele- rzekła ostrożnie i już chciała coś dodać kiedy usłyszeli kroki.
-Lepiej już idź- powiedział Fred zdecydowanym tonem, było widać że czuł się niekomfortowo przez temat, który rozpoczęła Krukonka. Gdy znikła za portretem Grubej Damy, na schodach pojawiła się zaspana Hermiona. 
-Fred? Co ty tutaj robisz?- zapytała przecierając oczy.
-To ja George, jak możesz wciąż mylić mnie z Fredem- powiedział z udawanym oburzeniem.
-Daj spokój i tak wiem, że to Ty- rzekła przewracając oczami- Poważnie, czemu nie śpisz o takiej godzinie. Musisz się wyspać, jutro czeka cię ciężki dzień.
-No tak- westchnął z cierpiętniczą miną- Jutro zwiedzanie z panią przewodnik Hermioną Granger, jak ja przeżyje to męczące wydarzenie.
-Ejjj!- powiedziała z urażoną miną i dała mu kuksańca w żebra- Chodziło mi bardziej o bal, a jeśli nie chcesz mojej pomocy, to mogę znaleźć ci innego przewodnika.
-Wybacz mi Hermiono, nigdy nie znajdę nikogo lepszego niż Ty- rzekł teatralnym tonem, a Hermiona prychnęła- A tak zmieniając temat- powiedział powoli nie chcąc być nachalnym- Wybierasz się na bal?
-Nie- stwierdziła twardo- Po to wydałam tyle na sukienkę, żeby teraz nie iść.
-Wow, Hermiono, zaczynasz być prawdziwą księżniczką sarkazmu- powiedział poważnie, po czym oboje się roześmiali.
-Księżniczką bez księcia, ale zawsze coś- stwierdziła z uśmiechem.
-Jak to? Moja mała sarkastyczna księżniczka pójdzie na bal sama?- zapytał żartobliwie, a serce zaczęło mu bić szybciej.
-Ano- powiedziała obojętnie- Harry i Ron zostali w domu, a z nikim innym za bardzo się nie kontaktowałam podczas wakacji. Ale kto wie, może jutro ktoś mnie zaprosi.
-A może jeszcze dzisiaj- rzucił Fred pospiesznie, jakby bał się, że stchórzy.
-Jak to?- zapytała dziewczyna.
-Może... pójdziemy razem?- powiedział niepewnie- W końcu doradziłem Ci sukienkę, chyba należy mi sie coś ciekawszego na balu niż siedzenie przy stole i bycie obserwowany z litością- dodał szybko.
-Chętnie z Tobą pójdę- rzekła Hermiona z uśmiechem- A teraz idź już spać, zbliża się 1 w nocy.
-Dobrze, miłych snów Hermiono- powiedział i uklonił się jej oficjalnie, na co oboje po raz kolejny wybuchnęli śmiechem.
-Zaczekaj- zawołała Hermiona, kiedy wychodził już z pokoju- Wydawało mi się,  czy rozmawiłeś z kimś zanim przyszłam?- zapytała podejrzliwie.
-Nie. Byłem sam- skłamał, po czym ostatni raz się pożegnali. Nie wiedział dlaczego skłamał, ale czuł że jeśli to się wyda, Hermiona nie będzie zadowolona. Za każdym razem gdy widziała Chrissy patrzyła na nią podejrzliwie. 
Pogrążony w myślach dotarł wreszcie do swojej sypialni i zmęczony wrażeniami dnia od razu usnął.

W nocy znów śnił mu się ten sen.

niedziela, 5 marca 2017

Rozdział 7 Hogwart

Zobaczyłem jej twarz. Patrzyła na mnie jakby... z ilością? Ale jej wzrok szybko się zmienił gdy zauważyła moje zainteresowanie. Jak w zwolnionym tempie widziałem jak wzywa dementora i kieruje go różdżką w moją stronę. Nie rozumiałem... przecież dementory nie słuchają ludzi. Zanim jednak zdążyłem się nad tym zastanowić demntor unosił się nade mną. Już schylał się do moich ust gdy usłyszałem rozmowę, a tajemnicza dziewczyna uciekła.
-Ratunku!- krzyknąłem. W korytarzu ujrzałem Hermione. Myślałem że mi pomoże, ale ona tylko stała i patrzyła na mnie z przerażeniem. Nagle zza jej pleców wyłonił się Malfoy i zwrócił różdżkę w moją stronę. Wiedziałem jednak, że już za późno. Zapanowała ciemność, a ja umarłem.

*********************************************************************************************

-Hej obudź się, już dojeżdżamy!- powiedziała Hermiona z uśmiechem.
-Cco?- W przedziale panowała wesoła atmosfera. Wszyscy cieszyli się z powrotu do Hogwaru. Zamek górował wyłaniał się spomiędzy drzew, piękny i tajemniczy jak wtedy gdy pierwszy raz go zobaczyli. Ostatni raz gdy wiedzieli Hogwart był on kompletną ruiną. Dobrze było go znów widzieć w pełnej okazałości.
-I jak tam Fred?- zagadnął bliźniaka George- Jak Ci się podoba Twój nowy dom?
-Jest no... ładny- powiedział Fred bez przekonania. Teraz kiedy byli już tak blisko celu znowu poczuł strach. Hermiona widząc jego minę ścisnęła mu dłoń i uśmiechnęła się do niego ciepło.
-Nie martw się Fred- rzekł George z poważniejszą miną-Jesteśmy w tym razem.

*************************************************************************************

-Pirszoroczni! PIRSZOROCZNI ZA MNĄ!
Na dworze panował już półmrok, ale mimo to Fred czuł na sobie spojrzenia uczniów. Znów był zagubiony w miejscu do którego nie pasował. Zakręciło mu się w głowie. Nagle poczuł na ramieniu uścisk- Chcesz zamieszkać na peronie czy jedziesz z nami powozem do zamku?- zapytał Malfoy wesoło- Chodź idziemy w tamtą stronę.
Gdy dotarli do powozów Fred poczuł chłód. Przy uczniach stały wychudzone, czarne, uskrzydlone konie.
-To testrale- powiedział George- Widzę je pierwszy raz. One...
-Wiem, Hermiona mi opowiadała- rzekł Fred. Nie miał ochoty na rozmowę. Na szczęście George zrozumiał to i zamilkł.



niedziela, 17 lipca 2016

Rozdział 6 Komu w drogę...

Minęły wreszcie ostatnie dni wakacji. Według planu pani Weasley wszystko powinno być dopięte na ostatni guzik, ale każdy kto znał rodzinę Weasley'ów wiedział, że z nimi nawet najlepszy plan wziął by w łeb.
-Na brodę Merlina! Szybciej! Jak nie wyruszymy za 10 minut spóźnicie się na pociąg!- wrzasneła Molly tak głośno, że prawdopodobnie było ją słychać w Londynie.
-Dalej nie rozumiem czemu nie możemy się po prostu teleportować na stację...- wymamrotał Ron pod nosem
-Tak! Masz rację Ronald. Najlepiej dokładnie przed mugolami czekającymi na pociąg!- zdenerwował się pani Weasley
-Daj spokój mamo. Dobrze wiesz, że można się teleportować od razu na peron 9 i 3/4- rzekł spokojnym głosem.
-9 i 3/4?- zapytał zdziwiony Fred
-Później Ci wytłumaczę- powiedział jego bliźniak- Mnie za to ciekawi to- dodał głośniej- Czego nasza szanowna mama się boi, że nie pozwala nam się teleportować.
-Niczego się nie boje- odrzekła zniecierpliwiona zerkając na zegarek- Ale czy pomyślałeś o tym, że Ginny nie zdała jeszcze egzaminu?
-Mamo, przecież Ginny może teleportować się, ze mną i dobrze o tym wiesz. O co tak naprawdę chodzi- zapytał George sciszając głos, żeby nikt go nie usłyszał.
-Fred miał unikać szoków i stresu. Teleportacja to zdecydowanie może być dla niego szok i...
-On idzie do Hogwartu- przerwał jej syn-Szkoły Magii i Czarodziejstwa. Nie uchronisz go już od szoku. Niech się przyzwyczaja- rzekł już trochę głośniej i mrugnął do niej.
Fred poczuł się nie swojo. Czuł, że rozmawiali o nim. Ale przecież on tu był! Chyba powinien uczestniczyć w tej wymianie zdań. Poczuł się okropnie, gdy nagle...
-I jak się czujesz?- zapytała Hermiona wyrywając go z zadumy- Wracamy do miejsca, które było kiedyś naszym drugim domem- powiedziała rozpromieniona.
-Ja trochę...- powiedział, ale przerwał, bo nie wiedział jak powiedzieć innymi słowami co się w nim kryje. Jednak gdy spojrzał na Hermione zrozumiał, że jej może powiedzieć wszystko. Nie wysmieje go, a na pewno pomoże- Ja się trochę boję- rzekł wreszcie i zapatrzył się w swoje buty
-Oh Fred. Doskonale Cię rozumiem, ale nie masz się czym martwić. Na pewno sobie poradzisz. Poza tym nie będziesz tam sam. Masz nas- dodała, a Fred się uśmiechnął.
- Jak zwykle masz rację- powiedział i zrobił cierpiętniczą minę mającą oznaczać, że męczy  go to, co oczywiście nie było prawdą, po czym oboje wybuchnęli śmiechem.

****************************************
Po rozmowie z Georgem pani Weasley zgodziła się wreszcie, żeby się teleportowali na peron. Miało to jednak dziać się zgodnie z tym co powiedziała.
-... Macie się teleportować DOKŁADNIE w miejscu, o którym wam powiedziałam!- skończyła swoją instrukcję -Ginny, Ty teleportujesz się z Georgem. Fred z Hermioną- dodała
-Dobrze mamo- powiedziała chórkiem trójka rudzielców, po czym wszyscy równocześnie obrócili się i zniknęli.

*************************************
-No nie było tak, źle - rzekła Ginny lekko zielona na twarzy- A gdzie Fred i Hermiona?- zapytała z niepokojem
- Tam są! - powiedział Harry wskazując palcem na grupkę ludzi stworzoną z państwa Malfoy'ów, Freda i... Hermiony, która wylądowała prosto na kolanach Draco.
-Witam drogą koleżankę, widzę że teskniłaś- rzucił młody Malfoy ze śmiechem.
-Przepraszam bardzo ja...
-Nic się nie stało- przerwał jej Draco z uśmiechem -Ale gdybyś mogła już wstać, bo trochę mnie gnieciesz
-O-oczywiście- zająknęła się ze wstydu i korzystając z wyciagnietej ręki Freda wstała.
Spojrzała na Lucjusza Malfoya, który wyglądał jakby miał coś powiedzieć, ale widząc wzrok swojej żony uśmiechnął się tylko krzywo i ukłonił lekko. Fred i Hermiona zrobili to samo z uprzejmości, po czym spojrzeli na panią Malfoy i powtórzyli czynność.
-To my już będziemy iść- powiedziała jeszcze cicho Hermiona i pociągnęła Freda, w stronę z której machał jej Harry.
-Zaczekaj!- krzyknął za nią Malfoy- Ja...czy mógłbym usiąść z wami w pociągu?- zapytał czerwieniąc się.
-Pewnie- odrzekła z uśmiechem Hermiona i zaprowadziła go do reszty przyjaciół.

*************************************
W przedziale zapanowała cisza.
-Em.. To jak działa ten peron 9 i 3/4?- zapytał Fred, by przerwać ciszę.
-To jest tak...- zaczął Draco wyjaśniając mu po co peron został stworzony i jak działa. Po chwili wszyscy dołączyli się do rozmowy o zastosowaniu czarów w różnych dziedzinach życia. Podczas rozmowy Fred spojrzał na Hermione, która uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością. Oboje wiedzieli, ze zależało jej na dobrej atmosferze, a także o tym, że Fred specjalnie zaczął rozmowę żeby było jej milej.
Tak. Zdecydowanie zapowiadała się miła podróż.

niedziela, 1 maja 2016

Rozdział 5 Nie ma tego złego

- Ileż można rozmawiać...- niecierpliwił się Ron. Większość nawet na niego nie spojrzała. Tylko Hermiona potraktowała go karcącym spojrzeniem. Kolejnym z resztą. Od ponad godziny większa część rodziny Weasley' ów, Harry i Hermiona siedzieli w pokoju bliźniaków i oczekiwała na przybycie Freda. Wszyscy byli już bardzo zniecierpliwieni i nerwowi. Po upływie kolejnych 15 minut mocno zirytowany Ron wstał i ruszył do drzwi.
- Czekaj, co robisz- zapytała Hermiona zachrypniętym głosem. Wmawiała sobie, że to wina tego, że długo się nie odzywała, ale tak naprawdę denerwowała się tym co działo się na dole. Bardzo chciała, żeby Fred wrócił do Hogwartu, ale bała się jego reakcji na to co usłyszy.
- Idę podsłuchać, nie będę dłużej czekał- rzekł rudzielec
- Nie sądzisz, że to jego prywatna sprawa i...- zaczęła Hermiona podniesionym głosem, ale nie skończyła, bo Ron ruszył już do drzwi nie zważając na kolejne protesty, tym razem ze strony Ginny
- No co za palant. Kompletny Kretyn! Nic go nie obchodzi tylko on sam, przebrzydły gumochłon!- wkurzyła się Weasley'ówna
- Spokojnie dziewczyny, nie ma się co denerwować- powiedział Harry próbując uspokoić sytuację, ale to tylko pogorszyło sprawę. Spojrzały na niego z nienawiścią, a George przeżywając co zaraz nastąpi odsunął się w bok- byle nie znaleźć się na lini ognia.
- OCZYWIŚCIE JAK ZWYKLE TO BRONISZ!
- POMYŚLAŁEŚ PRZEZ CHWILĘ O TYM, ŻE FRED MÓGŁBY...
-JESTEŚCIE KOMPLETNYMI EGOISTAMI I...

***************************************
Ron i Fred zatrzymali się na chwilę i spojrzeli na siebie. Z pokoju bliźniaków dochodziły krzyki dziewczyn, z których nic nie dało się zrozumieć, oprócz tego, że obie są wściekłe i łatwo nie odpuszczą. Fred spojrzał na Rona, ale ten tylko wzruszył ramionami. Nagle młodszemu zmieniła się mina.
- Stawiam galeona, że drą się na Georga- powiedział szczerząc zęby. Fred wywrócił oczami, ale przyjął zakład. Gdy weszli do pokoju ich oczom ukazał się przedziwny widok. Hermiona i Ginny wrzeszczały na przerażonego, leżącego na podłodze Harry'ego, który raz po raz przepraszał. George natomiast leżał na łóżku i płakał ze śmiechu, ale to akurat nie było dziwne.
- Co tu się właściwie dzieje- zapytał Fred, ale nikt nie zareagował.
- Pewnie nawet Cię nie słyszą- powiedział ze śmiechem Ron- Pozwól, że JA się tym zajmę
- Ale...
-NO SKORO NIE CHCECIE USŁYSZEĆ CZEGO FRED WŁAŚNIE SIĘ DOWIEDZIAŁ, TO MY IDZIEMY DO WIOSKI, KUPIĆ WAM COŚ? - ryknął najmłodszy z braci, na co wszyscy się odwrocili w stronę drzwi- Nie ma za co brat- dodał tylko mrugając do stojącego w drzwiach bliźniaka.

**************************************

- Czyli podsumowując. Jadę do Hogwartu na rok. Będę opiekunem Gryffindoru. Nie będę chodził na lekcje, za to raz w tygodniu profesorowie będą próbowali mnie nauczyć podstawowych rzeczy, których potrzebuję do życia w świecie magii, dopóki nie odzyskam pamięci. A i będę komentował mecze Quiditcha. - zakończył Fred. Nastała cisza, po której wszyscy zaczęli się śmiać. Był to śmiech ulgi.
- Zapomniałeś o dwóch najważniejszych rzeczach braciszku- rzekł George, gdy wszyscy się uspokoili- Po 1 jedziesz tam ze swoich ulubionym, najwspanialszym bratem bliźniakiem.
Fred wywrócił oczami, ale w głębi ducha cieszył się, że będzie miał go przy sobie.
- A druga?
- Musisz zacząć szukać parterki na bal!
Znów wszyscy się zaśmiali, a Fred spojrzał na Hermione. Zauważyła jego spojrzenie i posłała mu uśmiech, a rudzielec zły na siebie znów się zaczerwienił.




To ten... ja może się nie będę tłumaczyć :/ Po prostu przepraszam. Nie wiem czy ktoś w ogóle to jeszcze przeczyta, ale czułam dzisiaj wielką potrzebę powrotu tutaj.

AnniePe


wtorek, 8 grudnia 2015

Rozdział 4 Zmiana perspektywy

Przy stole nastała cisza. Pierwsza otrząsnęła się jak zwykle Hermiona.
-Ale... jak to wraca do Hogwartu? Przecież on już skończył szkołę. No może nie do końca, ale...
-Jak to nie do końca?- zapytał Fred marszcząc nos, na co George zachichotał.
-Kiedyś Ci opowiem- powiedział i mrugnął do miego- Jak rozumiem skoro Fred wraca, to ja też?- dodał nieszczególnie zmartwiony takim scenariuszem.
-Właściwie to nie wiem. Jesteś dorosły, więc stwierdziliśmy z mamą, że decyzja będzie należeć do Ciebie- rzekł pan Weasley
-A ja? Ja też jestem dorosły! Nie mogę sam decydować?- zapytał Fred ironicznie. Właściwie nie wiedział o co się tak denerwował. Słyszał dużo dobrego o tej szkole, ale był dorosły. Co on miał tam do roboty?
-Przykro mi Fred. To już postanowione- powiedział pan Weasley zły na siebie. Po tych słowach Fred po raz pierwszy poczuł się niesprawiedliwie potraktowany w tym domu. Nie czekając na dalszy rozwój wydarzeń wstał i wyszedł z kuchni.

*********************************************

Padł na łóżko zastanawiając się nad tym co właśnie usłyszał. Nie rozumiał decyzji swoich nowych-starych rodziców. Oczywiście, że nie mógł wkroczyć tak po prostu do dorosłego świata czarodziejów po wypadku, ale żeby miał wrócić do szkoły? I co będzie miał uczyć się od początku, czy przepraszam co robić?
-Nie wiem o co się tak pieklisz- przerwał mu przemyślenia brat bliźniak -Hogwart to super miejsce! No i pomyśl tylko! Będziemy mogli sprzedawać nasze produkty uczniom z całej szkoły, a nie tylko tym którzy mają sowy. Do tego, możemy zatrudnić kilku pracowników i wykupić lokal w Hogsmade! Będziemy tam zaglądać co kilka dni, a w weekend będziemy wpadać na pokątną.- dodał jakby powrót do szkoły był najlepszą perspektywą na świecie.
-Taa, a pomyślałeś PO CO oni mnie tam w ogóle chcą? A co jak każą mi się uczyć wszystkiego od początku? Ile lat będę tam musiał spędzić?
-Daj spokój Fred. To szkoła, a mówisz jakby to był co najmniej Azkaban- roześmiał się George- Myślę, że gdybyś poczekał aż rodzice opowiedzą Ci na jakich warunkach masz wrócić i IM zadał byś te pytania, to nie siedział byś tu jak ostatni gumochłon tylko cieszył z perspektywy powrotu do szkoły i szukał partnerki na bal- dodał i mrugnął do brata. Fred zaczerwienił się. Faktycznie. Zaczął argumentem, że jest dorosły, a zachował się jak bachor. Postanowił wziąć się w garść i porozmawiać o tym z rodzicami.
-Świetny plan!- zawołała wesoło jego kopia, przez co Fred spojrzał na niego zdumiony- Nie, nie powiedziałeś tego na głos, ale bracie znam Cię nie od dziś. A teraz marsz na dół jak grzeczny chłopczyk i porozmawiaj z rodzicami.

*********************************************

Przepraszam, że krótki. Przepraszam, że niezbyt ciekawy, ale ciezko mi wrócić do rytmu pisania po tak długiej przerwie. Mam nadzieję, ze dotrwaliście jakoś i zapraszam na kolejny rozdział, który powinien się pojawić w ciągu tygodnia :)
Wasza na zawsze
AnniePe